16.03.2015

St. Patric Day

Witam wszystkich w ten deszczowy, zimny, typowo angielski, dzień. Jako, że dzień ponury, nie obyło się bez choroby. Byłam na małej imprezie w piątek, przez co się załatwiłam. Jeszcze wcześniej byłam z Adą i Grażyną w teatrze, na przedstawieniu SHAKESPEARE IN LOVE, co było super zabawne i super przyjemne! Naprawdę polecam ! Nie były to ani zmarnowane pieniądze, ani czas.







Planujemy częściej chodzić na tego typu wydarzenia: balet, musiacale, sztuki etc...
W sobotę miałam iść na pub crawl z dziewczynami, ae że nie czułam się najlepiej, odpuściłam sobie. Zamiast tego wybrałam się z Martą na 'małe zakupy' przez które straciłam niemal całą swoją tygodniówkę. Kupiłam sobie notes, w którym planuje wklejać jakieś wspomnienia, jeśli wiecie o co mi chodzi. Podobny kupiłam będąc w Grecji...no ale nie wyszło mi prowadzenie tego 'pamiętnika'. Ale że za bardzo nie mam czasu na pisanie to po prostu będę wklejała jakieś bilety i różne takie. :)

No i niedziela, czyli jak w tytule ST. PATRIC DAY
Byłam z Martą na paradzie i kupiłam suuuuuper czapę. No ale z powodu strasznego bólu gardła u mnie obyło się bez picia piwa. Święto piwa bez piwa. :)



Tak poza tym byłam z hostką u mnie w shopping centre i powyrabiała mi multum kart na punkty (boots, waitrose etc.) następnego dnia zapisała mnie do GP lekarza i byłyśmy w sklepie z rowerami, jako że naszło mnie na kupno roweru, ale stwierdziła, że w tym tygodniu zabierze mnie do tańszego sklepu. Ogólnie moja hostką jest KOCHANA! Wczoraj przylecieli z Ameryki jej rodzice, byli tam trzy miesiące! I dzisiaj ich poznam! Hosta mamę już poznałam:) a tak po za tym wczoraj był tutaj mother's day, więc było miło :)
Od 30 kwietnia do 15 marca moja rodzinka wylatuje do Izraela, więc zostanę sama (jakby ktoś chciał wpaść do mnie do Londynu to dajcie znać hah) jak na razie nie mam planów, jedyny mój plan to KORNWALIA!
Mój host właśnie przyszedł (?) nie wiem dlaczego o tej porze wrócił do domu. Idę się dowiedzieć, więc jak na razie uciekam! Do usłyszenia. :)




6.03.2015

Changes.

Może powinnam przestać obiecywać, że będę częściej pisała. Ale teraz będę miała więcej czasu.
Tak, zmieniłam rodzinę.
Dawna rodzina strasznie mi działała na psychike. Kłócili się cały czas, krzyczeli na mnie, pracowałam od 8 am do 8 pm, a mężczyzna zaproponował mi romans.
Teraz mieszkam w rodzinie Żydowskiej ale naprawdę ludzie są cudowni naprawdę. I oby tak zostało. Wczoraj zapisałam się na college tutaj koło mnie, ze swojego dawnego muszę zrezygnować, chociaż poznałam tam super ludzi. Mieszkam w dzielnicy Żydowskiej, ale jest tu straaaasznie dużo au pair :) Nawet z jedną au pair z Grecji się zaprzyjaźniłam. A pierwszy raz spotkałam tutaj grecką au pair.
Ogólnie to jestem tu dopiero tydzień ale mogę powiedzieć, że moje samopoczucie jest dużo, duuużo lepsze.
Teraz trochę zdjęć.













28.01.2015

I'm back.

O kurcze dawno tu mnie nie było.
Busy busy.
A tak naprawdę to nie chciało mi się nic pisać :P
Ale teraz postanawiam pisać więcej.I będę się starała tego trzymać.
Co u mnie? Więc Coco ma ospę, nie chodzi do przedszkola i trochę mam zajęcia.
Ogólnie to zmienił mi się dosyć plan. Ale o tym może jutro, bo już jest po 24 :)
Zrobiłam dzisiaj żurek, dodałam śmietanę i jakiś kwaśny był. Ale zjedli, to mogę czuć się dumna.
Zaczęłam chodzić z Adą i Pauliną, również au pair'ki na 'wymianę językową' w ZOO CLUB. Kady pisze na karteczce swoje imię, jaki język umie i jakiego chce sie nauczyć. I tak ludzie ze sobą rozmawiają.
Chyba będę już szła coś pospać.
Na pewno będę częściej pisała.

Dodam jakieś zdjęcia z L. :)






21.12.2014

Coca cola in London.

Jeszcze jedna rzecz na ten moment.
Wczoraj przyjechał do Londynu wóz pełen darmowej coli. Wystarczyło tylko wziąć udział w akcji #holidaysarecaming i ... zrobić sobie zdjęcie. Spotkałam się akurat z koleżanką z Londynu, gdy zobaczyłyśmy wóz z daleka, biegłyśmy, aż się kurzyło i oto nasze dzieło:

Po przerwie.

A więc długo nic nie pisałam. Ale trochę się działo. Więc jak na razie planuje dodać dwa posty - nie przyjemny i ten bardziej miły.
A więc jak ostatnio pisałam, że moja rodzina jest super itp... Nie. Mężczyzna u którego mieszkam jest strasznie nerwowy, często krzyczy bez powodu, denerwuje się, ma irytujące spojrzenie itp. Kobieta jest niby milsza. Raz ten facet tak mnie zdenerwował, że już prawie się pakowałam. Ale później mnie przeprosił, powiedział, że już nigdy mnie nie zasmuci, że zrobi dla mnie wszystko, żebym została i była szczęśliwa itp. Ogólnie opowiedział mi różne sekrety rodziny itp.
Niby wszystko ok, ale...
Nie czuję się tu za dobrze, teraz jest ok, rozmawiamy swobodnie, czuję się tu lepiej, ale chyba mam uraz. Może potrzebuję czasu i ja i oni, bo jak on powiedział : nie jest za cierpliwy i chciałby, żeby już wszystko było idealnie, ale wie, że do tego trzeba czasu.
Ogólnie mieliśmy trochę problemy z dogadaniem się.
Na początku było naprawdę trudno.
I nie opisuję teraz wszystkiego co się działo dokładnie (postaram się pisać częściej), bo naprawdę dużo się działo, ale za nim napisałam, chciałam to wszystko ogarnąć, uspokoić. Również byłam dosyć zajęta i zwiedzaniem i wszystkim, więc bardzo przepraszam. Już za niedługo dodam post z moich wypadów do centrum i nie tylko.
Ogólnie nie wiem co robić - poczekać w tej rodzinie jeszcze jakiś czas, może będzie lepiej, może to tylko początki, czy szukać nowej rodziny.
Naprawdę jestem w kropce.
Rodzinę już zaczęłam szukać...ale idzie to dosyć opornie.
Spotkałam się wczoraj z chłopakiem au-pair, bo odchodzi od swojej rodziny i szuka kogoś na swoje miejsce- ogólnie było ok, gdyby nie to, że rodzina poszukuje chłopaka (dwoje synów).
Więc jeśli ktoś miałby jakąś radę dla mnie to chętnie posłucham wszystkich propozycji itp.
Ogólnie - czego jeszcze nie napisałam- rodzina (dorośli) często się kłóci. Ostatnio w nocy leciały niezłe wyzwiska. Niby nie jest tu tak źle, bo mam i weekendy wolne, i wieczory, nie mam jakiejś godziny policyjnej, ale nie jest wspaniale, a wiem, że niektóre dziewczyny mają naprawdę cudowne rodziny.
Więc na razie to na tyle.
Życzę wesołej, pełnej uśmiechu i radości niedzieli.
Sandra.

13.12.2014

"Jesteśmy szczęśliwi, że z nami jesteś"

Moi hości są cudowni <3 są tacy kochani dla mnie i dla siebie nawzajem, tacy mili. "Moja kochana" "mój najdroższy" "kocham Cię" "jesteś taka piękna" " Sandra jest taka słodka"
Przy stole pytali się mnie o Polskę, które miasto jest stolicą, kto jest prezydentem, ile jest populacji w PL (tego nie wiedziałam). Dużo sami wiedzieli o Polsce. Wiedzieli o wypadku na Smoleńsku.
Później oglądaliśmy x-factora i pakowaliśmy prezenty, a jutro robimy ozdoby świąteczne i ubieramy choinkę. Na 10:30 idziemy na mszę do katolickiego kościoła. Muszę jeszcze ich poprosić o wolne weekendy i zapytać o transport i szkoły.
Naprawdę jestem mega szczęśliwa, że tu jestem. Nadal się krępuję, ale już trochę mniej.
Ich poprzednia au pair była z nimi ok 2 lata, ale wróciła, bo jej mama była chora. I teraz jestem ja! Niemal co chwilę pytają się czy wszystko ok, czy czegoś potrzebuję.
A gdy rozmawiałam z rodziną przez skypa z Coco, moja babcia twierdziła, że Coco mnie zamęczy ;p
Dam radę.
Powiedzieli mi, że mnie nie osądzają i nie obserwują co robię itp.
To dobrze.
I że musimy się nawzajem poznać.
Jest ok.
Będzie ok.

Pierwszy poranek.

Spałam prawie do 11. Ale byłam naprawdę zmęczona i późno zasnęłam. Moja mama goszcząca siedzi w pokoju i ogląda bajkę z Coco, powiedziała, że mogę robić co chcę, pójść do kuchni, zrobić sobie herbatę, kawę, jedzenie. Ale mi głupio. Pójdę chyba do nich pooglądać coś.
Zastanawiam się nad szkołą i kursami. Czy ktoś z was może polecić jakąś niedrogą szkołę i kursy. Jak wiecie ja nie jestem przez agencję to muszę sobie sama opłacić.
I też nie ogarniam tych transportów tu. Ale myślę, że rodzinka mi pomoże ze wszystkim. Wiadomo to dopiero początki, ale myślę, że wszystko będzie bardzo dobrze.
Trzeba iść do przodu, nie poddawać się i walczyć nie ważne co by się działo, trzeba sobie zapracować, żeby było idealnie.
Pozdrawiam :)
Sandra.